Łomżanka obchodzi w tym roku 87 lat!
Pamiętam czasy, gdy 20 lat temu jako mała dziewczynka idąc z babcią ul. Ruską, zawsze zatrzymywałam się przy tej jednej witrynie. A w niej… tak bardzo uwielbiane przez dzieci ciepłe lody, faworki oraz pączki z lukrem, skuteczne zachęcały, aby wejść do środka. 20 lat to ogrom czasu… a przecież historia Łomżanki sięga dużo dalej, bo do roku 1935.
Zapraszam do podróży w czasie, podróży, w której smak pączków i innych wyrobów niesie za sobą niesamowitą historię.
Początki cukierni
Państwo Michalina i Leon Chalamońscy – założyciele Łomżanki, poznali się w 1926 roku, oczywiście w Łomży, gdzie zdecydowali się na otworzenie pierwszej cukierni. Nowo otwarty interes szedł tak dobrze, że małżeństwo mogło pozwolić sobie na posiadanie własnej bryczki i osobistego stangreta (powożącego). Na świat przyszły ich pierwsze dzieci: Alicja i Edward oraz Jadzia.
Wraz z nadejściem wojny rozpoczęła się nowa rzeczywistość, jednak najgorszy okazał się rok 1944, w którym to rozpoczęły się walki z Niemcami oraz bombardowanie Łomży, w wyniku którego małżeństwo decyduje się na ucieczkę z miasta. Ich dom oraz zakład zostają zniszczone, tracą również dwójkę dzieci: chłopiec umiera w wyniku nieszczęśliwego wypadku, a najmłodsza córeczka na zapalenie płuc.
Okrutny los rozdziela małżonków: pan Leon zostaje aresztowany i osadzony w więzieniu, a ciężarna pani Michalina znajduje schronienie w gospodarstwie brata. Przez długi czas nie ma o nim żadnych wieści, po jakimś czasie dociera do niej dobra nowina: człowiek o takim nazwisku leży w warszawskim szpitalu. Okazuje się, że pan Leon uciekł z sowieckiego obozu i pokonując 1500 km zdołał wrócić do rodziny.
Wrocławskie losy
Małżeństwo decyduje się wyjechać do Wrocławia, miasta, które w świetle komunistycznej propagandy przedstawiano jako “Ziemie Odzyskane”. Pan Leon znajduje zatrudnienie w cukierni u Niemca przy dzisiejszej ulicy Uniwersyteckiej. W 1946 roku Niemiec decyduje się na wyjazd z Wrocławia, pozostawiając zakład cukierniczy pod opieką pana Leona. Pierwsze wypieki pani Michalina sprzedawała na targowisku przy placu Grunwaldzkim. Po jakimś czasie małżeństwo decyduje się na zakup samochodu, którym pan Leon dowozi wypieki do pobliskich kawiarni oraz zakładów pracy (np. do Pafawagu).
Pierwszy lokal, w którym faktycznie można było zakupić wyroby pana Leona znajdował się przy dzisiejszej ulicy Jedności Narodowej. Produkcja odbywała się w zakładzie przy ul. Uniwersyteckiej. Prowadzenie firmy okazało się być niezwykle trudne w ciężkich komunistycznych czasach. Prywatne zakłady były w większości likwidowane, dobijano je tzw. domiarami – wysokimi karami pieniężnymi, nakładanymi bez specjalnej przyczyny. Państwo Chalamońscy nie dając się zastraszyć – nękani byli coraz większymi karami, w końcu władze zaczęły zajmować ich dobra (np. meble).
Ciężkie lata 50.
W 1953 roku pan Leon odkrył wolny lecz zagruzowany sklep przy ul. Ruskiej 10. Rozpoczął starania o przydział, udało się i jeszcze w tym samym roku zaczął sprzedawać w nim swoje wyroby, czyli Łomżanka istnieje w obecnej lokalizacji od… 69 lat!
Niestety, panu Leonowi nie dane było długo cieszyć się cukiernią. Zmarł w 1960 roku, zgodnie z życzeniem został pochowany w Łomży. Pani Michalina za namową kuzyna postanowiła kontynuować prowadzenie cukierni, mimo, iż ówczesna władza jej tego nie ułatwiała – była bardzo wytrwała i ciężką pracą zdobywała kolejne grona klientów. Do dnia dzisiejszego cukiernia wypieka według odręcznych zapisków pana Leona…
W kolejnych latach rodzina musiała mierzyć się z odebraniem lokalu przy ul. Uniwersyteckiej, w którym do tej pory wypiekano produkty, sprzedawane później przy ul. Ruskiej. Ówczesna władza miała chętkę i na ten lokal, jednak cudem udało się go ocalić. Od tej chwili wyroby produkowano w punkcie sprzedaży przy ul. Ruskiej, z uwagi na niewielki metraż ograniczono się wyłącznie do produkcji pączków. W 1986 roku umiera pani Michalina, a kontynuacją rodzinnej tradycji zajmuje się jej córka. Rozpoczyna produkcję ciast kruchych, deserowych i bezowych, korzystając z przepisów swojego taty.
fot. Agata Cykof
Łomżanka… niezmienna od 69 lat
Rodzinna cukiernia Łomżanka przetrwała najgorsze czasy – wojnę, czasy stalinizmu i PRLu, przesiąknięta jest niesamowitą historią i jak piszą wnukowie pana Leona – “Gdy przez lata wszystko wkoło się zmieniało – to miejsce pozostało niezmienne”.*
Zachęcamy do odwiedzin Łomżanki, spróbowania przepysznych lawendowych pączków i poznania osobiście bohaterów tej historii…
*Tekst powstał na bazie historii spisanej przez wnuków państwa Chalamońskich – Michała i Justyny Wojczyńskich.
Nie znam bo od niedawna mieszkam we Wrocławiu, ale żal nie spróbować 🙂
Oj, naprawdę warto, są przepyszne! A z nadzieniem lawendowym… 🙂